Końcówka roku to tradycyjnie wszelkiego rodzaju podsumowania. Nie inaczej jest tutaj na blogu. Ostatnie 12 miesięcy były dla mnie bardzo intensywne pod względem podróżniczym, więc tegoroczne podsumowanie zapowiada się dość obszernie. Ciekawi jesteście, gdzie byłem w 2024 roku? Jeśli tak to zapraszam do lektury tego wpisu, gdzie miesiąc po miesiącu przejdziemy raz jeszcze przez cały 2024 rok. 🙂

Rok 2024 pod względem podróżniczym był naprawdę bardzo udany. To rekordowy rok jeśli chodzi o ilości odbytych przeze mnie lotów, ale o lotach przeczytacie w lotniczym podsumowaniu 2024 roku. W tym wpisie skupimy się na tym, gdzie byłem w mijającym roku. Postanowiłem, że przyjmę formę pisania miesiąc po miesiącu. Tak chyba będzie najłatwiej dla mnie, jak i najwygodniej także dla Was. Jesteście gotowi? W takim razie zapraszam do czytania! 🙂

Gdzie byłem w 2024 roku?

W 2024 roku miałem okazję być na 5 różnych kontynentach, w tym na jednym z nich po raz pierwszy. Odwiedziłem wiele nowych miejsc, które od dawna były na mojej podróżniczej bucket liście. Oczywiście do wielu miejsc wróciłem po krótszym lub dłuższym czasie, bo przecież istnieje mnóstwo miejsc na świecie, do których kocham wracać, Jeśli regularnie śledzicie mnie na Instagramie to pewnie kilka takich miejsc bez problemu moglibyście wymienić. Jeśli jeszcze nie obserwujecie mnie na Instagramie to jest świetny moment na to, by to zmienić! 🙂

Styczeń

W styczniu planowałem spędzić kilka dni w Poznaniu, ale niestety plany się nieco posypały. Ale spokojnie, nie udała się kilkudniowa wizyta w Polsce, ale w zamian wybrałem się na jednodniową wycieczkę do Amsterdamu.

Styczniowa, jednodniowa wizyta w Amsterdamie. Fajny dzień, chociaż mogłoby być nieco cieplej. :P
Styczniowa, jednodniowa wizyta w Amsterdamie. Fajny dzień, chociaż mogłoby być nieco cieplej. 😛

Kilka dni później rozpoczął się mój długowyczekiwany urlop. Urlop, podczas którego spełniłem jedno ze swoich największych marzeń. Poleciałem do Australii, gdzie w Melbourne mogłem na żywo podziwiać zmagania tenisistów podczas wielkoszlemowego turnieju Australian Open, który jest moim ulubionym turniejem tenisowym. Po raz pierwszy nie musiałem zarywać nocy, by oglądać zmagania najlepszych. Mam ogromną nadzieję, że to nie była moja pierwsza i ostatnia wizyta na Australian Open. Melbourne to jedno z moich ulubionych miast na świecie, a w czasie turnieju miasto zyskuje jeszcze więcej na atrakcyjności. Mecze tenisowe można oglądać dosłownie wszędzie. 🙂

Oprócz Melbourne, w Australii odwiedziłem także Brisbane oraz Gold Coast. Podczas pobytu w Brisbane odwiedziłem także Lone Pine Koala Sanctuary, gdzie mogłem karmić kangury czy podziwiać przesłodkie koale. Nie ukrywam, że był to jeden z głównych powodów, dla których chciałem zahaczyć też o Brisbane. 🙂

Luty

W styczniu nie udało się zawitać do Poznania, to w lutym udało się to nadrobić. Pewnie doskonale wiecie, jak ja uwielbiam tam wracać. Poznań to chyba najfajniejsze miasto, w jakim kiedykolwiek mieszkałem. Kto wie, może jeszcze kiedyś zawitam tam na dłużej… . Pod koniec lutego natomiast poleciałem na kilka dni do Bangkoku, czyli miasta, które często nazywam „home away from home”. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie będzie to moja jedyna wizyta w stolicy Tajlandii w tym roku… . 🙂

Marzec

Trzeci miesiąc 2024 roku przywitałem w Japonii, a dokładnie w Osace. W mieście spędziłem dosłownie 24 godziny. Wizyta ta była totalnie nieplanowana, dlatego też pierwsza rzecz, którą zrobiłem w Japonii to poszedłem na małe zakupy do Uniqlo, żeby zaopatrzyć się w odpowiednie ciuchy, bo ja byłem tylko przygotowany na temperatury powyżej 30 stopni. 😀 Osaka zrobiła bardzo fajne pierwsze wrażenie, więc wiedziałem, że na pewno będę chciał tutaj wrócić. Nie myślałem jednak, że uda to się jeszcze w tym samym roku. 🙂

W marcu wybrałem się także na jednodniową wycieczkę do Londynu, by spotkać się ze znajomą, która mieszka w Londynie. W sumie było to nasze ostatnie spotkanie w stolicy Wielkiej Brytanii, gdyż koleżanka w Londynie już nie mieszka. Musimy sobie znaleźć nowe miejsce spotkań. Co ciekawe, dzień wcześniej mogłem podziwiać kolejną erupcję wulkanu na Islandii.

Po Londynie sporo spacerowaliśmy, tradycyjnie wybraliśmy się na China Town, a na jedzonko wybraliśmy się do Xi’an BiangBiang Noodles Aldgate East, gdzie zjedliśmy genialne noodle typu biang biang, czyli te takie bardzo szerokie. Wcześniej tego typu noodle jadłem w Berlinie oraz w Melbourne, a teraz mam już też swoją miejscówkę w Londynie. Ostatnio gdzieś widziałem, że także w Poznaniu można zjeść noodle biang biang, ale z tego co kojarzę, to tylko w wersji wege.

Kwiecień

W kwietniu znowu na chwilę wpadłem do Poznania. Pogoda była już naprawdę przyjemna, więc można było już delektować się na dworze orzeźwiającym Orange Espresso i pysznym śniadaniem w poznańskim Kaferdamie. Zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc na zjedzenia śniadania i kawkę w Poznaniu.

Maj

Maj rozpocząłem w Berlinie oraz Londynie. W majówkę zamiast grilla wybrałem latanie. Miałem do wykorzystanie trochę mil w programie Miles and More, które traciły ważność, więc poleciałem sobie z Berlina do Warszawy w klasie biznes, a następnie do Londynu. W maju pogoda w Berlinie była rewelacyjna, więc nie mogłem sobie odmówić piwką nad Szprewą. Berlinera, rzecz jasna!

W Londynie pogoda niestety była już bardziej londyńska, ale i tak było fajnie. Bo w Londynie zawsze jest co robić. Chociaż tłumy na Borough Market trochę odstraszały. Jednakże warto było stać w kolejce po truskawki w czekoladzie! <3

Londyn w deszczowy i pochmurny dzień.
Tak jak mówiłem, tym razem pogoda nie dopisała. Tak pochmurnie było praktycznie przez cały dzień… .

Maj to oczywiście miesiąc eurowizyjny, a że tegoroczna Eurowizja odbywała się w Malmo to w weekend eurowizyjny postanowiłem wybrać się do Kopenhagi, natomiast w sobotę wieczorem finał Eurowizji oglądałem we wiosce eurowizyjnej w Malmo. To chyba mój pierwszy raz w Kopenhadze, kiedy ani przez moment nie padało i przez cały pobyt pogoda dopisywała. Dzięki temu duńska stolica jeszcze bardziej zyskała na atrakcyjności.

W maju zahaczyłem też o Wrocław na chwilę. We Wrocławiu skusiłem się na jedzenie gruzińskie. Tak, ja tutaj ciągle o jedzeniu. Ale musicie mi wybaczyć, gdyż życie na Islandii pod względem kulinarnym nie rozpieszcza, więc człowiek nadrabia na wyjazdach. Jeśli chodzi o jedzenie gruzińskie, to na Islandii takiego nawet nie ma… . Tymczasem we Wrocławiu czy Poznania piekarnie gruzińskie wyrastają jak grzyby po deszczu.

Czerwiec

W czerwcu miałem zaplanowany swój letni urlop, dzięki któremu ponad trzy tygodnie podróżowałem. Mając tak dużo wolnego skusiłem się na nieco dłuższy pobyt w Azji. Pierwszy przystanek zrobiłem w Hong Kongu, gdzie mogłem zachwycać się niezliczoną ilością wieżowców. Trzeba przyznać, że widok z Victoria Peak robi naprawdę niesamowite wrażenie!

W Hong Kongu spędziłem niespełna tydzień i myślę, że udało mi się zobaczyć wszystko to, co chciałem. No, może z jednym wyjątkiem, ale o tym poczytacie więcej tutaj!

Czerwiec nie jest może najlepszym miesiącem na odwiedzenie Hong Kongu. Fakt, było gorąco, duszno, a parasol zawsze mieliśmy pod ręką, bo deszcz potrafił czasem zaskoczyć. Chociaż akurat deszcz to najmniej przeszkadzał w zwiedzaniu. Wysoka wilgotność jednak myślę, że doskwierała najbardziej.

Będąc w Hong Kongu, miałem także okazję odwiedzić Macau czy Chiny Kontynentalne, w których spędziłem jeden dzień w Shenzhen.

Z Hong Kongu poleciałem do Bangkoku. Sam lot był już atrakcją samą w sobie, gdyż miałem okazję podróżować na pokładzie Airbusa A380 linii Emirates w klasie biznes. Nie powiem, niesamowite przeżycie!

Po dwóch wielkich metropoliach, czyli Hong Kongu i Bangkoku, przyszedł czas na coś bardziej wakacyjnego. Z tego względu wybór padł na tajską wyspę Koh Samui, gdzie przez prawie tydzień nie robiłem za wiele poza jedzeniem pad thaia, sałatki z papai oraz pływania w hotelowym basenie. <3

W drodze powrotnej raz jeszcze zahaczyłem o Bangkoku, z którego następnie odleciałem do Europy, po drodze zatrzymując się jeszcze na chwilę w Pekinie.

Lipiec

Pierwsze dni lipca to jeszcze krótkie przedłużenie urlopu. Udało mi się wtedy odwiedzić na chwilę rodzinne strony, a później jeszcze wpaść na chwilę do Poznania. W drodze powrotnej na Islandię loty wybrałem tak, by jeden dzień spędzić jeszcze w Sztokholmie i to tam zakończyć swój urlop.

W Sztokholmie odwiedziłem swój ulubiony punkt widokowy, zjadłem szwedzkie klopsiki oraz zwiedzałem najładniejsze stacje metra.

Następnie był powrót do pracy, ale niedługo później trafił się wolny weekend, który spędziłem w Stambule, który od dawna była na mojej liście miast, które bardzo chciałem odwiedzić, Miasto ani trochę nie rozczarowało. Wyjeżdżałem z niedosytem, gdyż miasto jest piękne i ma niesamowity klimat!

Sierpień

Sierpień to jeden z najspokojniejszych miesięcy pod względem podróżniczym. Zaliczyłem tak naprawdę tylko krótką wizytę w Poznaniu. Natomiast pod koniec miesiąca mogłem już podziwiać piękną zorzę na Islandii. Nawet udało mi się na zdjęciu uchwycić zorzę wraz z aktywnym wulkanem. 🙂

Wrzesień

Wrzesień to miesiąc moich urodzin, a wtedy zawsze staram się gdzieś polecieć. W dniu urodzin spędziłem kilka godzin w słonecznym Berlinie, by wieczorem odlecieć stamtąd do Larnaki, przez Ateny. Dodatkowo, loty odbywały się w klasie biznes, ale o tym więcej w lotniczym podsumowaniu roku. 🙂 Larnaka to miejsce, do którego mam ogromny sentyment i zawsze chętnie będę tam wracał. 🙂

Październik

W październiku planowałem wybrać się do Szanghaju, ale chciałem to jeszcze z czymś połączyć. Początkowo chodziło za mną miasto Chongqing, ale nie zgrywało to się logistycznie zbyt dobrze, więc ostatecznie wybór padł na… Osakę w Japonii. Do Osaki poleciałem z Helsinek, zostałem tam 3 noce, a dopiero stamtąd udałem się do Szanghaju.

Względem Szanghaju miałem ogromne oczekiwania i muszę przyznać, że miasto całkowicie tym oczekiwaniom sprostało. Miasto bardzo łatwo i przyjemnie się zwiedzało. Nawet komunikowanie się po angielsku w wielu miejscach nie stanowiło większego problemu. Bo wiadomo, ogólnie w Chinach to często potrafi być problem. Nie przesadzę chyba jeśli powiem, że Szanghaj to mój najlepszy tegoroczny kierunek. Chociaż w grudniu też było grubo. Chociaż to akurat kierunek z zupełnie innej bajki, więc nie można go porównywać z Szanghajem… . 🙂

Listopad

Na początku listopada poleciałem na jeden dzień do Berlina. Który to już raz w Berlinie w tym roku? Nie pamiętam. 😛 Nie wiem, co mnie podkusiło, ale stwierdziłem, że stanę w kolejce po najsłynniejszego kebaba w Berlinie. I w ten oto sposób minęły mi ponad 2 godziny. 😀 Ale co zjadłem to moje. 😀

W listopadzie wybrałem się na kilka dni do Bangkoku. Listopad to idealny moment na wizytę w Tajlandii. Tak się nawet fajnie złożyło, że w Bangkoku byli moi znajomi, których nie widziałem przez kilka lat, więc wybraliśmy się razem do Tichuca rooftop baru.

Grudzień

Piękniejszego zakończenia roku chyba nie mogłem sobie wymarzyć. Ostatni wyjazd w tym roku to rajskie Seszele! Nie mam słów, by opisać to miejsce! Bez dwóch zdań najpiękniejsze plaże jakie kiedykolwiek widziałem!

Plany na 2025 rok?

Jeśli chodzi o rok 2025 to nie mam jakiś konkretnych planów na ten rok. Oczywiście mam swoją listę miejsc, które chciałbym odwiedzić, ale czy uda się to już w tym roku? To się okaże! Jeśli chodzi o mój numer jeden obecnie to jest to chyba chińskie miasto Chongqing, które chodzi za mną od dłuższego czasu. Na pewno chciałbym też zahaczyć o jakiś turniej tenisowy gdzieś. Bardzo chciałbym w końcu zobaczyć Arynę Sabalenkę na żywo. Od lat marzę też o zimowej wizycie w fińskim Rovaniemi – ale koniecznie w jedną stronę chciałbym tam pojechać pociągiem. Bardzo chciałbym też gdzieś na północy Szwecji czy Finlandii po raz pierwszy spróbować nart biegowych. Baku, Astana czy Taszkient? Te kierunki też chodzą za mną od pewnego czasu, także pomysłów jest sporo. Zobaczymy, na co czas pozwoli… . 🙂

A wy jakie macie plany na 2025 rok? Czy pierwsze bilety macie już zarezerwowane? Jeśli tak, to koniecznie pochwalcie się w komentarzach! 🙂

Jeśli podoba Ci się to, co tutaj robię to możesz mi także postawić wirtualną kawę, dzięki czemu ja mogę bardziej rozwijać tego bloga. Za każdą postawioną kapuczinę serdecznie dziękuję!

Spodobał Ci się wpis? Uważasz, że znajdujące się w nim informacje mogą być przydatne dla innych Udostępnij ten wpis tym, którzy mogą go potrzebować! 🙂

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Share via
Copy link