Air China to chiński przewoźnik, który ostatnio dość często wybierany jest przez polskich pasażerów, którzy w atrakcyjnej cenie próbują dostać się do krajów azjatyckich, chociażby takich jak Tajlandia, na którą decyduje się wielu turystów z całego świata, tym także z Polski. W ostatnim czasie również miałem okazję polecieć liniami Air China na trasie z Paryża do Melbourne, z przesiadką w Pekinie. Jesteście ciekawi, jak wygląda lot na pokładzie chińskiego przewoźnika? W takim razie ten wpis jest właśnie dla Was!

Na mój lot liniami Air China wyczekiwałem z niecierpliwością. Latanie nowymi liniami lotniczymi jest dla mnie zawsze bardzo ekscytujące. Dodatkowo kilkugodzinna przesiadka w Pekinie dodawała temu także nieco atrakcyjności. Chiny to napewno nie jest najłatwiejszy kraj dla podróżników z wielu powodów, a to także dodawało nieco ekscytacji. No i przede wszystkim, leciałem do Australii spełnić jedno ze swoim największych marzeń, jakim było oglądanie meczów tenisa na żywo podczas wielkoszlemowego turnieju tenisowego Australian Open w Melbourne. No zdecydowanie było na co czekać!

Skrzydła samolotu Airbus A350 linii Air China

O Air China słów kilka

Air China to chińskie narodowe linie lotnicze ze swoją główną bazą w Pekinie. Linia w swojej szerokokadłubowej flocie posiadają zarówno Boeingi, jak i Airbusy. Chiński przewoźnik należy do sojuszu Star Alliance, podobnie jak Polskie Linie Lotnicze LOT czy Lufthansa. Air China lata obecnie do Polski. Rejsy z Warszawy do Pekinu odbywają się dwa razy w tygodniu: w poniedziałki oraz w piątki. To daje nam sporo możliwości nie tylko na atrakcyjne cenowo loty do Chin, ale także do innych krajów azjatyckich.

Dlaczego Air China?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Cena. Styczeń to ogólnie jest high season jeśli chodzi o loty do Australii, więc ciężko o znalezienie tanich lotów. Bilety w liniach Emirates czy Qatar Airways, z wygodnymi przesiadkami i krótkimi czasami lotów, jak na Australię, potrafiły kosztować nawet 10-12 tysięcy złotych. No a tyle na bilet zdecydowanie wydać nie chciałem. Na szczęście z pomocą przyszły linie Air China, ze znacznie atrakcyjniejszą ceną, jednakże musiałem się liczyć ze znacznie dłuższą podróżą, co było spowodowane długą przesiadką w Pekinie. No ale wiadomo, coś za coś. 🙂

Boeing 777 linii Air China na lotnisku w Paryżu
Boeing 777-300ER o numerch B-2089, którym poleciałem z Paryża do Pekinu.

Fotorelacja z lotu Air China

Bilety na lot tymi liniami zakupiłem 23 września 2023 roku, natomiast moja podróż zaczynała się wieczorem, 15 stycznia 2024 w Paryżu, natomiast w Melbourne zameldowałem się 17 stycznia 2024 roku, w późnych godzinach popołudniowych. Rezerwacji biletów dokonywałem na oficjalnej stronie linii lotniczej. Zakup biletów poszedł bardzo sprawnie. Schody zaczęły się dopiero nieco później. Zarządzanie swoją rezerwacją na stronie to jakiś koszmar. Nie wspominając o tym, ile razy próbowałem odprawić się na lot. Ostatecznie udało mi się to zrobić tylko na jeden odcinek. Przy drugim, po wielokrotnych próbach po prostu już się poddałem. Aplikacja natomiast wygląda bardzo obiecująco, jednakże ja nie potrafiłem do niej dodać swojej rezerwacji. Z pozytywnych informacji, po wielu próbach udało się zarezerwować darmowy hotel na przesiadce w Pekinie! Ale o tym trochę później.

CA934 z Paryża CDG do Pekinu (PEK)

Klasa: ekonomiczna

Miejsce: 59A

Moja podróż liniami Air China rozpoczynała się w Paryżu. W hali odlotów już chwilę przed planowanym otwarciem odprawy zaczynała tworzyć się spora kolejka pasażerów lecących do Pekinu, co zwiastowało pełny lot. I w rzeczywistości faktycznie w mojej części kabiny, gdzie siedziałem ciężko było dostrzec jakieś wolne miejsce. Jedynie klasa biznes wydawała się być dość pusta. Na lotnisku dostępne były 4 stanowiska odprawy dla klasy ekonomicznej, 2 dla klasy biznes oraz jedno stanowisko dedykowana dla pasażerów klasy pierwszej. Odprawa przebiegała bardzo sprawnie. Tak jak wspominałem wcześniej, dokonanie odprawy online na stronie przewoźnika potrafi być dość kłopotliwe i irytujące, dlatego proponuję oszczędzić sobie tego i na spokojnie odprawić się na lotnisku.

Po otrzymaniu kart pokładowych mogłem udać się do kontroli bezpieczeństwa i paszportowej. Zarówno jedna kontrola, jak i druga przebiegły ekspresowo. Szybko znalazłem się w bardzo eleganckiej strefie duty free, z dużą ilością sklepów największych światowych marek. Sam terminal również bardzo elegancki, przestronny. Jedynie restauracji trochę mało – głównie Starbucks, Mc Donald’s i Paul. Chyba, że źle szukałem. 🙂

Terminal 1 na lotnisku CDG w Paryżu, strefa Non-Schengen.
Terminal 1 na lotnisku CDG w Paryżu, strefa Non-Schengen.
Boeing 777-300ER linii Air China

Boarding odbywał się przez rękaw. Nasze miejsca znajdowały się na samym końcu kabiny. Wiem, że dużo osób bardzo nie lubi tych miejsc, bo blisko łazienki, bo blisko kuchnia, więc ciągle głośno i ciągle ktoś tam chodzi czy stoi. Ja jednak celowo wybrałem te miejsca – to akurat na tym locie, na którym udało mi się dokonać odprawy online. 😀 W Boeingu 777 konfiguracja miejsc w klasie ekonomiczne to 3-4-3, jednakże w dwóch ostatnich rzędach po bokach są tylko po 2 fotele, co akurat dla nas było bardzo fajnym i wygodnym rozwiązaniem.

Lot do Pekinu obsługiwany był dwunastoletnim Boeingiem 777 o numerach B-2089, który na pokład zabiera 311 osób: 8 osób w klasie pierwszej, 42 w klasie biznes oraz 261 pasażerów w klasie ekonomicznej. Po obejrzeniu safety demo na ekranach sytemu rozrywki pokładowej wystartowaliśmy w kierunku Pekinu.

Posiłki na trasie Paryż – Pekin

50 minut po starcie podano pierwsze napoje. Do wyboru była cola, sprite, woda, sok pomidorowy oraz jabłkowy. Z alkoholi dostępne było wino oraz piwo. Czterdzieści minut później podano także kolację – do wyboru był kurczak z ryżem lub kurczak z ziemniakami. Jedzenie ogólnie było ok, do niczego nie można było się przyczepić. Szkoda tylko, że napoje i posiłki nie były serwowane w jednym czasie. Odstęp czasowy pomiędzy nimi był na tyle długi, że w momencie jedzenia nie było za bardzo już co pić. Dlatego też nie bardzo rozumiem, po co były te kubki na tackach. 😛

Przed lądowaniem podano również śniadanie. Niestety siedzenie w tylnej części kabiny wiąże się często z tym, że wyboru dań może już nie być. Tak niestety było także i w tym przypadku. Pierwsza opcja, bardziej w stylu europejskiego śniadania rozeszła się bardzo szybko, więc dla nas została niestety tylko… owsianka z owocami morza, a przynajmniej tak tłumaczyła to załoga („porridge with seafood). Ja ogólnie nie jadam owsianek i tym podobnych rzeczy, a w połączeniu z owocami morza to już było zdecydowanie za dużo dla mnie. Niestety, zjadłem tylko bułkę i owoce. 😛

Azjatyckie śniadanie w samolocie linii Air China.
System rozrywki pokładowej

Jeśli chodzi o system rozrywki pokładowej, to akurat na tym modelu samolotu wypadał on nieco słabo. Ekrany są małe, a panel sterujący znajduje się w bocznej części podłokietnika, co jest dość niewygodne w użyciu. Pominę już fakt, że bardzo często ktoś z pasażerów zupełnie nieświadomie wzywał załogę. Na moim miejscu był też jakiś problem z dźwiękiem. Próbowałem dwie różne pary słuchawek, które przy siedzeniu obok działały, natomiast u mnie ciężko było cokolwiek usłyszeć. Mapka z trasą lotu natomiast działała bez zarzutów.

CA165 z Pekinu(PEK) do Melbourne(MEL)

Klasa: ekonomiczna

Miejsce: 57B

Na lot do Melbourne byłem całkiem nieźle wypoczęty, a to wszystko dzięki kilkugodzinnej drzemce. W normalnym łóżku, z możliwością wzięcia normalnego prysznica! Ale o hotelu, który udało się dostać za darmo od Air Chiny będzie trochę później. Nasz samolot stał już podstawiony pod rękawem, jednakże w momencie kiedy powinien rozpoczynać się boarding okazało się, że nasz lot jest jednak opóźniony o godzinę. Po chwili także zmieniła się bramka, więc wyglądało to na to, jakby nasz pierwotny samolot się popsuł. Na szczęście w dalszym ciągu do Melbourne mieliśmy lecieć Airbusem A350.

Airbus A350

Airbus A350 o numerach B-322Y to dość młody egzemplarz, bo niespełna 3-letni. Do dyspozycji pasażerów są 32 miejsca w klasie biznes, 24 w Premium Economy oraz 256 w klasie ekonomicznej. W klasie ekonomicznej siedzenia są w konfiguracji 3-3-3. W tym samolocie system rozrywki pokładowej wyglądał zdecydowanie lepiej. Ekrany były znacznie większe, przez słuchawki wszystko było dobrze słychać. No i co najważniejsze, ekrany można było obsługiwać dotykowo!

Jeśli chodzi o posiłki na locie Pekin – Melbourne to tuż po starcie podano kanapki. Bardzo skromny posiłek, ale w sumie co można zaserwować ludziom w środku nocy (nasz wylot z Pekinu był po godzinie 2 w nocy). Na minus zasługuje sposób podania. Posiłek nie był podany na tacach, a po prostu załoga podała wszystko „luzem”.

Drugi posiłek prezentował się już znacznie lepiej i nie można się do niczego przyczepić. Między posiłkami załoga regularnie przechodziła przez kabinę, oferując pasażerom wodę. I tu naprawdę muszę podkreślić, że załoga robiła to bardzo często i regularnie. Ogólnie załoga w trakcie całej podróży była bardzo aktywna i widoczna w kabinie.

Przesiadka w Pekinie

Długa przesiadka w Pekinie sprawiła, że długa podróż do Australii w tym przypadku była jeszcze dłuższa. Na szczęście ponad 12 godzin, które miałem spędzić w Pekinie nie okazały się męczarnią. A to wszystko za sprawą darmowego hotelu, który udało mi się otrzymać od linii lotniczych Air China. Trochę mi to zajęło, bo jak już wcześniej pisałem, strona internetowa Air China nie zawsze ze mną współpracowała. Trochę pogrzebałem także po różnych forach internetowych i ostatecznie się udało. 🙂

Kontrola paszportowa w Chinach

Ogólnie obywatele Polscy potrzebują wizy, by przebywać na terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Jednak przy przesiadce, w wybranych portach lotniczych, można dostać wizę na wjeździe. W moim przypadku była to 24-godzinna wiza, która pozwalała mi na przebywanie w Pekinie przez 24 godziny. Na lotnisku było trochę zamieszania z tą wizą, trochę to wszystko trwało, ale ostatecznie z uzyskaniem jej nie było większego problemu.

Po wyjściu z samolotu moim oczom okazało się stanowisko, które przyznaje te wizy, jednakże było ono zamknięte. Pokierowano nas jednak kawałek dalej i w sumie każdą napotkaną osobę pytaliśmy, gdzie możemy te wizy uzyskać, a ostatecznie i tak pokierowano nas do złej kolejki. Po godzinie czekania okazało się, że kawałek dalej, tak nieco schowane i na uboczu, jest osobne stanowisko, gdzie można aplikować najpierw o tą darmową wizę na 24 godziny. Tam trzeba było wypełnić jeden dodatkowy druk i bez żadnej kolejki dostaliśmy do paszportu odpowiednią naklejkę. Po tym trzeba było wrócić do kolejki paszportowej, w której staliśmy wcześniej. Całość od momentu wyjścia z samolotu zajęła nam myślę jakieś 2 godziny.

Lotnisko w Pekinie.
Lotnisko w Pekinie.
Darmowy hotel w Pekinie od Air China

Po przejściu kontroli paszportowej wsiedliśmy w pociąg, który zawiózł nas do innej części terminala, gdzie w końcu mogliśmy formalnie opuścić lotnisko i zameldować się po raz pierwszy w Chinach. Nie wiedzieliśmy, w jakiej okolicy znajduje się nasz hotel, więc na lotnisku w pierwszej kolejności postanowiliśmy coś zjeść. Udało się zamówić po angielsku, płatność aplikacją AliPay również przeszła bezproblemowo. W Chinach popularne są płatności kodami QR w takich aplikacjach jak WeChat czy AliPay. Obecnie można w nich podpiąć zagraniczne karty. Ja mam podpiętą kartę Revolut i wszystko działało rewelacyjnie. Mam zarówno WeChat, jak i AliPay, ale ostatecznie na lotnisku w Pekinie korzystałem tylko z AliPay.

Po jedzeniu zaczęliśmy szukać „Air China Transit Service Desk”, którego znalezienie okazało się bardzo łatwe. Tam sprawdzono nasze dokumenty podróżne, a następnie kazano nam czekać na przyjazd busa. Bo dojazd do hotelu i na lotnisko był również zapewniony przez linie lotniczą. Transfer do hotelu trwał jakieś 20 minut.

Kaisheng Xingfeng International Business Hotel

Hotel, który dostaliśmy to Kaisheng Xingfeng International Business Hotel. Osobiście nie miałem jakiś wielkich oczekiwań względem hotelu, jednakże bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Pokój całkiem duży, czysty, natomiast transfer w obydwie strony działał również bez zarzutów. Nawet nie wiecie, jakie to było szczęście móc się zdrzemnąć na kilka godzin w normalnym łóżku czy wziąć normalny prysznic. 😀

Kaisheng Xingfeng International Business Hotel w Pekinie. Darmowy hotel otrzymany od linii lotnixej Air China podczas długiej przesiadki w Chinach.
Kaisheng Xingfeng International Business Hotel w Pekinie. Darmowy hotel otrzymany od linii lotnixej Air China podczas długiej przesiadki w Chinach.

Późnym wieczorem pojawiliśmy się ponownie na lotnisku, gdyż nasz samolot do Melbourne odlatywać miał o 1 w nocy. W hotelu tak dobrze się spało, że na zwiedzanie Pekinu nie było już czasu. Jednakże to była jak najbardziej dobra decyzja, bo te kilka godzin snu było naprawdę potrzebne przed kolejnym, jeszcze dłuższym lotem.

Jeśli chodzi o sam terminal, to Terminal 3 w godzinach wieczornych nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Trzeba przyznać, ze lotnisko jest ogromne, także nie ma problemu ze znalezieniem jakiegoś przyjemnego, wolnego miejsca. Gdyby ktoś potrzebował się gdzieś chwilę zdrzemnąć to też myślę, że nie miałby z tym najmniejszego problemu.

Niestety w godzinach wieczornych większość sklepów i restauracji była zamknięta. Tak naprawdę do dyspozycji podróżnych był sklep duty free oraz Costa Coffee i Starbucks. Także jeśli chodzi o wybór jedzenia to niestety bardzo słabo. My byliśmy na szczęście przygotowani na taki scenariusz i delektowaliśmy się własnymi zupkami w kubkach. Na lotnisku bez problemu znajdziecie dystrybutory zarówno z zimną, jak i gorąca wodą.

Przed kolejnym długim lotem wjechać musiała też kawa. Tą w Starbucksie udało się nawet zamówić po chińsku. Taka mała rzecz, a nawet nie wiecie, ile mi to sprawiło radości. Kilka miesięcy nauki chińskiego jakiś czas temu nie poszło na marne, a dodatkowo bardzo mnie to motywuje do powrotu do nauki tego jakże ciekawego języka.

Air China – podsumowanie

Opinie o liniach Air China, jakie widziałem w Internecie na forach internetowych były różne. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Przez moment miałem może nawet lekkie obawy, bo podróż jednak długa. Ostatecznie podróż oceniam bardzo dobrze, w szczególności jeśli pod uwagę weźmiemy stosunek jakości do ceny. Oczywiście, że Air China to nie jest poziom linii Emirates czy Qatar Airways. Posiłki były ok, ale wybór zarówno posiłków i napojów, nie był tak szeroki jak w przypadku linii Qatar Airways. System rozrywki też pozostawiał wiele do życzenia. Jednakże ceny, jakie oferują linie Air China na loty do Azji czy Australii są bezkonkurencyjne. Kilka dni temu widziałem Nową Zelandię z Europy za mniej niż 3000zł w dwie strony. Jeśli do tego dodamy darmowy i bezproblemowy nocleg w Pekinie to już w ogóle super.

Osobiście jak najbardziej skorzystałbym ponownie z usług linii Air China. Uważam, że jeśli komuś zależy na tym, by tanio dolecieć do Azji, Australii czy Nowej Zelandii, to warto rozważyć linię lotniczą Air China. 🙂

Skrzydła samolotu Airbus A350 linii Air China

Szukasz noclegu?

Skorzystaj z platformy Booking.com, gdzie znajdziesz szeroki wybór noclegów w różnych zakresach cenowych. Rezerwując noclegi z moich linków przekierowujących do Booking.com ty nie płacisz nic więcej, ja natomiast otrzymuję małą prowizję od portalu, co pozwala mi się rozwijać i nadal tworzyć tego bloga. 🙂


Booking.com

Uważasz, że wpis jest przydatny? Udostępnij go i podziel się z tymi, którzy również planują w niedalekiej przyszłości lot liniami Air China. Jeśli masz ochotę, możesz również mnie zaprosić na wirtualną kawę. 🙂

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *