Ten rok zdecydowanie zaliczyć mogę do udanych. Liczba lotów i odwiedzonych przeze mnie miejsc jest naprawdę imponująca. W związku z tym zapraszam Was wszystkich na przegląd tych wszystkich wspaniałych miejsc. W zestawieniu sporo ciekawych nowości. Ale nie brakuje także miejsc, do których chętnie wracam. Jesteście gotowi? To zapraszam!

Jak już wyżej wspomniałem, rok 2018 zdecydowanie mogę uznać za udany. Wiele miejsc udało mi się zobaczyć po raz pierwszy, a do wielu z nich miałem okazję powrócić po dłuższej bądź krótszej przerwie. Niezmiernie cieszy fakt, że  udało mi się odwiedzić miejsca znajdujące się na czterech różnych kontynentach. Jesteście ciekawi, gdzie bywałem w 2018 roku? W takim razie zachęcam do zapoznania się z poniższą listą!

Moje pierwsze lądowanie na lotnisku we Frankfurcie. Lot FI520 z Keflaviku.

 

1. Londyn, Wielka Brytania

Miasto, w którym bywałem wielokrotnie i z chęcią tam wracam. Rok bez wizyty w Londynie – rok stracony, można by powiedzieć. Pamiętam, że pogoda w tamten weekend była typowo angielska. Dlatego też cieszyłem się, że nie zarezerwowałem biletów na taras widokowy w The Shard. Na szczęście pierwszego wieczoru miałem okazję wejść do Sky Garden, skąd miałem niesamowity widok na Londyn. Co więcej, zupełnie za darmo. Wystarczy zrobić rezerwację z odpowiednim wyprzedzeniem. Ilość miejsc jest ograniczona.

Widok na Londyn z tarasu widokowego w Sky Garden.

2. Toronto, Niagara Falls oraz Montreal, Kanada.

Obiecałem sobie, że do Toronto kiedyś jeszcze wrócę. Udało się, a nawet zdecydowanie wcześniej, niż się tego spodziewałem. To jedno z tych miast, w których wielokrotnie nachodziła mnie refleksja „A jakby to było tutaj sobie pomieszkać?”.

CN Tower – symbol Toronto i największa atrakcja turystyczna tego miasta

Tym razem w Kanadzie byłem nieco dłużej niż poprzednio, dzięki czemu udało się odwiedzić także Montreal a także wodospad Niagara.

Niagara zdecydowanie robi wrażenie, jednakże ja chętniej zobaczyłbym wodospad ten latem. Wtedy też istnieje możliwość, by pod niego podpłynąć. Zimą niestety jest to niemożliwe.

Wodospad Niagara, Kanada

Montreal natomiast nie zrobił na mnie aż tak dużego wrażenia. Ale to pewnie przez to, że ja totalnie pokochałem Toronto. A Montreal to zupełnie inna bajka. Tam zdecydowanie bardziej możemy się poczuć, jakbyśmy byli w którymś z europejskich miast. Wszechobecny język francuski dodatkowo potęguje to uczucie. Tam nawet Starbucks i KFC mają inne nazwy, co by zachować poprawność językową.

Montreal, Quebec, Kanada

3. Frankfurt nad Menem, Niemcy

Ten wyjazd trochę się pokomplikował. Przez Frankfurt miałem lecieć do Poznania, aby stamtąd polecieć pierwszym lotem na trasie Poznań-Keflavik. Niestety Wizz Air zmienił termin lotu o jeden dzień do tyłu, przez co musiałem mocno zmienić mój plan.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. We Frankfurcie udało się spotkać z Pauliną, która przyleciała z Amsterdamu. W Polsce natomiast zahaczyłem na chwilę o dom, mogąc spędzić tam sobotę wielkanocną.

Widok z wieżowca Main Tower zlokalizowanego w biznesowej części Frankfurtu.

4. Sztokholm, Szwecja

Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy już byłem w Sztokholmie! To jedno z tych miast, do których nie trzeba mnie jakoś specjalnie namawiać. Cynamonowe bułeczki czy lody o ich smaku w Szwecji zawsze smakują wyśmienicie. W Sztokholmie uwielbiam także tamtejsze stacje metra. A podczas tej wizyty po raz pierwszy odwiedziłem także sztokholmski Ice Bar.

Niesamowity widok na Stare Miasto w Sztokholmie

5. Helsinki oraz Lahti, Finlandia

W końcu udało mi się odwiedzić Helsinki! Ostatnią stolicę z nordyckiej „5” krajów. Miasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. W sumie to nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać. A tu taka niespodzianka! Przyjemne miasto, z zielonymi tramwajami, wszechobecnymi muminkami i tym niesamowitym, do niczego nie podobnym, językiem! W Finlandii udało się także na kilka godzin wyskoczyć do Lahti, by zobaczyć tamtejsze skocznie narciarskie.

Katedra w Helsinkach to chyba najbardziej rozpoznawalny budynek w tym mieście.
Skoczni. narciarskich w Lahti nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć przez moment interesował się sportami zimowymi.

6. Paryż, Francja

Paryż w 2018 roku udało mi się odwiedzić dwukrotnie, jednakże obie wizyty były bardzo krótkie. W Paryżu mialem okazję wyskoczyć na lunch ze znajomymi z pracy, Mileną i Adrianem. Tam też miałem okazję spróbować ślimaków! We Francji pokochałem zupę cebulową, a także miałem okazję spełnić kolejne podróżnicze marzenie – przejażdżka pociągiem TGV, zarówno w pierwszej, jak i w drugiej klasie.

Wieża Eiffla – to chyba pierwsze skojarzenie z Paryżem dla większości osób.

7. Bruksela, Belgia

To już druga nowość pośród europejskich stolic. Miasto pachnące goframi i czekoladą. Z pysznymi frytkami, mulami i świetnym piwem. Od teraz Bruksela nie kojarzy mi się z sikającym chłopcem, a właśnie z jedzeniem. W stolicy Belgii ponownie widziałem się z Pauliną, więc tymi wszystkimi pysznościami zajadaliśmy się razem… 🙂

W Brukseli ciężko się oprzeć tym wszystkich pysznością…

8. Nowy Jork oraz Waszyngton, Stany Zjednoczone

Zdobycie wizy do Stanów to także był plan na ten rok. Z uzyskaniem jej nie było większego problemu. O wizę ubiegałem się w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Reykjaviku.

Wybranie pierwszego kierunku w Stanach również nie stanowiło żadnego problemu. Oczywiście, że Nowy Jork! Miasto, które zna każdy. Które z czystym sumieniem można nazwać stolicą świata! Wizyta w tym mieście była zdecydowanie spełnieniem jednego z większych podróżniczych marzeń. Pomimo tego, iż Stany Zjednoczone nigdy jakoś specjalnie mnie nie fascynowały. Ale Nowy Jork, to Nowy Jork!

Co ciekawe, w Nowym Jorku także udało się spotkać ze znajomymi z pracy:  z Ewą, Anitą i Mateuszem.

W tym roku w wielu miejscach na świecie spotykałem się ze znajomymi. To tylko pokazuje, jaki świat jest mały! 🙂
Nowy Jork zachwyca zarówno w dzień, jak i w nocy.

W Waszyngtonie natomiast byłem na krótkiej, jednodniowej wycieczce, która okazała się trochę niewypałem. Dzień przed Waszyngtonem zwiedzałem Nowy Jork do późnych godzin wieczornych. Poranny lot do stolicy kraju wiązał się z pobudką przed 4 nad ranem. Zmęczenie, a do tego deszczowa pogoda w Waszyngtonie sprawiły, że w ogóle nie potrafiłem zachwycić się tym miejscem. Do tego stopnia, że ostatecznie kupiłem bilet na wcześniejszego Mega Busa do Nowego Jorku… .

Biały dom, Washington
Biały dom w Waszyngtonie

9. Amsterdam, Holandia

No i trzecia,  europejska stolica, którą w końcu udało mi się odwiedzić. Kolorowy Amsterdam, z klimatycznymi kanałami, wszechobecnymi rowerami, a także świetnym lotniskiem, które każdy miłośnik samolotów polubi. Aktualnie to mój numer jeden jeśli chodzi o europejskie lotniska.

I bym zapomniał! Niesamowita, interaktywna prezentacja w starym browarze Heinekena – Heineken Experience. To coś, co w Amsterdamie zobaczyć trzeba. Słowo „experience” w nazwie nie jest przypadkowe.

W Amsterdamie także miałem okazję spotkać się znajomymi – z Pauliną oraz Mateuszem i Anitą z pracy. 🙂

Amsterdam to bardzo klimatyczne miasto.
Lotnisko Schiphol w Amsterdamie to aktualnie mój zdecydowany numer jeden jeśli chodzi o europejskie lotniska.

10. Sydney oraz Melbourne, Australia

Już samo wylądowanie w Australii było dla mnie czymś magicznym. Bo przecież to tak daleko. Sydney i Melbourne to kolejne dwa miasta, w których zastanawiałem się jakby to było tam sobie pomieszkać. Z większym wskazaniem na to drugie.

Opera w Sydney to bezapelacyjnie symbol tego miasta, jak i najbardziej rozpoznawalne miejsce w całej Australii
Melbourne Park. To właśnie tutaj odbywa się pierwszy w sezonie wielkoszlemowy turniej tenisowy – Australian Open

 

11. Singapur

Singapur mnie zmiażdżył. Po prostu. I jeśli miałbym wybrać jedno miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie podczas moich listopadowych wakacji to wybieram właśnie to oto miasto-państwo. Niesamowicie nowocześnie i czysto! Z godnym naśladowania podejściem do klienta oraz z najlepszym lotniskiem na świecie!

Singapur zachwyca swoją nowoczesnością i czystością!
Lotnisko Changi w Singapurze wielokrotnie wybierane było jako najlepsze lotnisko świata. I jakoś wcale mnie to nie dziwi…

12. Kuala Lumpur, Malezja

Krótka wycieczka do stolicy Malezji. Początkowo obawiałem się, że będzie niewypał jak z Waszyngtonem. Na szczęście moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Kuala Lumpur było bardzo dobrym pomysłem. Świetny hotel, w dobrej cenie, z niesamowitym widokiem!  Robiące ogromne wrażenie wieże Petronas Towers, czy Sky Box, czyli szklane pomieszczenie na wieży KL Tower.  Takie było Kuala Lumpur!

Kuala Lumpur, Malezja
Petronas Towers, jedne z najbardziej rozpoznawalnych budynków na świecie.

 

13. Bangkok oraz Ao Nang, Tajlandia.

Głośny Bangkok, który bardzo wiele ma do zaoferowania, ale przy dłuższym pobycie może nieco męczyć. Bardzo spodobało mi się tamtejsze Chinatown, natomiast zupełnie rozczarowało Khao San Road. Miejsce, którego fenomenu totalnie nie mogę zrozumieć.

Codzienność w Bangkoku. Korki, korki i jeszcze raz korki.

W Ao Nang natomiast miałem czas na odpoczynek, plażowanie i cieszenie się piękną pogodą, o której w islandzkiej rzeczywistości mogę tylko pomarzyć.

Charakterystyczne dla Tajlandii łódki typu longtail, których w okolicach Ao Nang jest mnóstwo

 

14. Berlin, Niemcy

W Berlinie także miałem okazję być dwa razy w tym roku. Berlin to miasto, w którym czuję się jak u siebie. Mogę tutaj wracać i wracać. Wielokrotnie pojawiał się w głowie pomysł zamieszkania w stolicy Niemiec.

Cieszę się,  że jadąc na święta do domu, udało mi się zahaczyć o jarmark świąteczny w Berlinie na Alexanderplatz. Rok wcześniej zdecydowanie mi tego zabrakło.

Do Berlina to ja mogę wracać i wracać. Tam nie da się nudzić!
Berlin

 

A wiecie, co w tym wszystkim jest najpiękniejsze? To, że w czasie wszystkich tych wyjazdów mogłem spotkać się z tyloma znajomymi. W Polsce, na Islandii, w Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Niewiele brakło, a z koleżanką z pracy zobaczyłbym się w Australii. Dosłownie się minęliśmy. W Poznaniu bywałem kilka razy, za każdym razem mając mega napięty grafik, podobnie jak moi znajomi mający swoje obowiązki. A mimo to z wieloma z Was miałem okazję się zobaczyć. I za to Wam bardzo dziękuję! Że tak wielu z Was było częścią moich podróży!

Podsumowując, łącznie z Islandią i Polską, w 2018 roku byłem w 15 różnych krajach, znajdujących się na 4 różnych kontynentach! 🙂

A jakie miejsca Wam udało się odwiedzić w 2018 roku? Chwalcie się w komentarzach?

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *