Ten rok pod względem lotniczym był wyjątkowy, bez dwóch zdań! Rekordowa liczba lotów, a także całkiem spore urozmaicenie, jeśli chodzi o wybór przewoźników w porównaniu z poprzednimi latami. Ile razy leciałem w tym roku samolotem? Które linie lotnicze wybierałem najchętniej? Na jakich lotniskach bywałem najczęściej? O tym w dzisiejszym lotniczym podsumowaniu 2018 roku, na które już teraz Was serdecznie zapraszam!

Moje pierwsze lądowanie na lotnisku Tegel w Berlinie. Lot FI528 z Keflaviku.

Łącznie w 2018 roku 48 razy leciałem samolotem, co jest absolutnym rekordem. To przełożyło się na 171 godzin i 49 minut spędzonych na pokładach różnych samolotów. Najdłuższy lot trwał 13 godzin i 53 minuty – rejs QR908 z Doha do Sydney na górnym pokładzie Airbusa A380. 

Mój lot QR908 z Doha do Sydney aktualnie jest moim najdłuższym lotem w życiu. Trwał 13 godzin i 53 minuty.

W ciągu minionych 12 miesięcy skorzystałem z usług 14 linii lotniczych, z czego w czołowej trójce znalazły się: Icelandair, Wizz Air oraz tegoroczny zwycięzca – WOW Air. Pozostali przewoźnicy to: Lufthansa, LOT Polish Airlines, Qatar Airways, Air Asia, Thai Air Asia, Scoot, British Airways, Air Canada, United oraz Qantas.

W 2018 roku to właśnie WOW Air był najczęściej wybieranym przeze mnie przewoźnikiem.

Liczba tradycyjnych przewoźników jest zdecydowanie wyższa niż w latach poprzednich. Jeśli chodzi o jakość oferowanych usług to zdecydowanym zwycięzcą tego roku są linie Qatar Airways. Natomiast w przypadku lotów krajowych – Thai Airways, choć trzeba przyznać że Air Canada również zaprezentowała wysoki poziom.

Lot krajowy z Bangkoku do Krabi odbywał się na pokładzie szerokokadłubowego Airbusa A330.

Pośród 48 lotów, aż 9 z nich, było rejsami krajowymi, co jest pewnego rodzaju nowością. W poprzednich latach loty krajowe zdarzały się, ale bardzo symbolicznie. W tym roku krajówki zaliczyłem nie tylko w Polsce, ale także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Tajlandii, a także w Australii.

Samolot typu Dash Q400 to najczęściej spotykany typ samolotu na trasach krajowych w Polsce.

W tym czasie bywałem na 28 różnych lotniskach, w 15 krajach, na 4 kontynentach. Jeśli chodzi o te najczęściej wybierane, bezkonkurencyjne okazało się lotnisko w Keflaviku, co nie jest żadną niespodzianką.

Na kolajnych miejscach podium uplasowało się lotnisko Chopina w Warszawie (WAW) oraz port lotniczy we Frankfurcie (FRA). Natomiast pełną listę odwiedzonych przeze mnie w tym roku krajów możecie znaleźć tutaj!

Lotnisko w Katarze, główny hub przesiadkowy linii Qatar Airways, bardzo przypadło mi do gustu.

Jeśli chodzi o najlepsze lotniska to zdecydowanie najlepsze wrażenie zrobiło na mnie lotnisko Changi w Singapurze, które od lat uznawane jest za najlepszy port lotnicy na świecie.

Wysoko oceniam także lotnisko w Katarze – Hamad International Airport. W Europie natomiast zachwyciło mnie lotnisko Schiphol w Amsterdamie oraz Helsinki. 

Lotnisko Schiphol w Amsterdamie to aktualnie mój zdecydowany numer jeden jeśli chodzi o europejskie lotniska.

W 2018 roku trafiło mi się pierwsze, duże opóźnienie samolotu (17h) na trasie z Keflaviku do Warszawy ze względu na kiepskie warunki atmosferyczne. W WOW Air dwukrotnie trafił się overbooking na moim locie, jednakże za każdym razem udało się polecieć w pierwotnym terminie. Po raz pierwszy także nie doleciał mój bagaż – utknął we Frankfurcie, ale na szczęście już kolejnego dnia rano walizkę miałem z powrotem.

Z miłych rzeczy, w Toronto zaproponowano mi lot wcześniejszym rejsem do Montrealu, mimo iż miałem bilet w najtańszej taryfie. Do Sydney leciałem na górnym pokładzie Airbusa A380. Natomiast na locie krajowym w Australii trafił się samolot w malowaniu retro linii Qantas.

Boeing 737-800 linii Qantas o numerach VH-VXQ w retro malowaniu na lotnisku w Sydney

Udało mi się także bezpośrednio polecieć z Keflaviku do Poznania, jednakże długo nie nacieszyłem się tym połączeniem, gdyż po kilku miesiącach zostało niestety zlikwidowane.

Przed moim ostatnim lotem w 2018 roku odwiedziłem także salonik biznesowy na lotnisku we Wrocławiu. To była moje pierwsza wizyta w saloniku, ale na pewno nie ostatnia.

Salonik biznesowy na lotnisku we Wrocławiu

Ale rok 2018 już na nami. Teraz nie pozostaje mi nic, jak tylko czekać na to, co zaoferuje mi 2019 rok! Czy będzie jeszcze bardziej obfity w loty i podróże? To okaże się niebawem!

A wy, jak często lataliście w 2018 roku? Pochwalcie się swoimi wynikami! 🙂

Ten widok nie znudzi mi się nigdy… 🙂

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *